czesc druga
RIGHT NOW!!! I can't control myself I fuckin' hate you. :D
optymistycznie nieprawdaz heh. tekst ktory chodzi mi po glowie juz od miesiaca i nie moge sie pozbyc. Jest chyba zbyt realny i zbyt moj. Jak siedze sam jestem tylko ja. Jak siedze w towarzystwie jestem tez tylko ja. Czemu jest zawsze to samo? heh siedze jak pierdolony mul i nic nie robie. Slucham muzyki. Ona chyba faktycznie jest moja jedyna miloscia w zyciu. Bez muzy w sumie teraz bym sobie chyba nie poradzil. To jest jak symbioza. Ona bierze ode mnie to co chce, ja jej to daje. Ja odbieram smutek, przygnebienie, radosc, euforie, odbieram kawalek zycia ktore tetni we mnie. Zmiany sa wyrazne. Latwo jest wplynac na swiadomosc czlowieka. Tymbardziej komus badz czemus co sie kocha. To moze budowac, rozrywac, niszczyc i zniewalac. Nigdy nie czulem sie opuszczony. Nigdy nie bylem sam. Nawet jak bylem sam zawsze obok byla muzyka. Zawsze kurwa jestem SAM. I did my time!!!. Jestem tym, ktory wybral swoja droge. Czy chcialbym ja zmienic? Czy droga chcialaby zmienic czlowieka, ktory nia podaza. Bo w koncu czemu wszystko ma zalezec od czlowieka? czlowiek jest tym samym co droga. Jestesmy tylko przedmiotem w rekach innych przedmiotow siedzacych na wysoko postawionych przedmiotach. Wszystko jest tak materialne... Wszystko jest tak blisko czlowieka ze ten nigdy tego nie widzi. Widac tylko bloki, pole, kawalek natury i przedmioty. Nie widac tego co sie kryje dalej. Czy ktos wie co kryje sie za sciana w lustrzanym odbiciu? moze to sa swiaty ralne i tak bardzo nieosiagalne ze czlowiek nigdy ich nie pojmie. Kazdy stara sie zyc jak najlepiej. Tylko czy dla siebie czy dla kogosd innego? Czynic dobro jest przyjemnie tylko strasznie trudno. Zlo czyni sie nieswiadomie ale jego skutki sa niewyobrazalne. Moze wlasnie dlatego nie potrafie znalezc wspolnego jezyka z reszta populacji... moze popelnilem zbyt wiele zlego by teraz moc sprawic komus przyjemnosc swoja obecnoscia? heh ... nic wiecej.
optymistycznie nieprawdaz heh. tekst ktory chodzi mi po glowie juz od miesiaca i nie moge sie pozbyc. Jest chyba zbyt realny i zbyt moj. Jak siedze sam jestem tylko ja. Jak siedze w towarzystwie jestem tez tylko ja. Czemu jest zawsze to samo? heh siedze jak pierdolony mul i nic nie robie. Slucham muzyki. Ona chyba faktycznie jest moja jedyna miloscia w zyciu. Bez muzy w sumie teraz bym sobie chyba nie poradzil. To jest jak symbioza. Ona bierze ode mnie to co chce, ja jej to daje. Ja odbieram smutek, przygnebienie, radosc, euforie, odbieram kawalek zycia ktore tetni we mnie. Zmiany sa wyrazne. Latwo jest wplynac na swiadomosc czlowieka. Tymbardziej komus badz czemus co sie kocha. To moze budowac, rozrywac, niszczyc i zniewalac. Nigdy nie czulem sie opuszczony. Nigdy nie bylem sam. Nawet jak bylem sam zawsze obok byla muzyka. Zawsze kurwa jestem SAM. I did my time!!!. Jestem tym, ktory wybral swoja droge. Czy chcialbym ja zmienic? Czy droga chcialaby zmienic czlowieka, ktory nia podaza. Bo w koncu czemu wszystko ma zalezec od czlowieka? czlowiek jest tym samym co droga. Jestesmy tylko przedmiotem w rekach innych przedmiotow siedzacych na wysoko postawionych przedmiotach. Wszystko jest tak materialne... Wszystko jest tak blisko czlowieka ze ten nigdy tego nie widzi. Widac tylko bloki, pole, kawalek natury i przedmioty. Nie widac tego co sie kryje dalej. Czy ktos wie co kryje sie za sciana w lustrzanym odbiciu? moze to sa swiaty ralne i tak bardzo nieosiagalne ze czlowiek nigdy ich nie pojmie. Kazdy stara sie zyc jak najlepiej. Tylko czy dla siebie czy dla kogosd innego? Czynic dobro jest przyjemnie tylko strasznie trudno. Zlo czyni sie nieswiadomie ale jego skutki sa niewyobrazalne. Moze wlasnie dlatego nie potrafie znalezc wspolnego jezyka z reszta populacji... moze popelnilem zbyt wiele zlego by teraz moc sprawic komus przyjemnosc swoja obecnoscia? heh ... nic wiecej.
<< Home