wtorek, marca 29, 2005

13 piatek

zawsze pisze te notki w momentach kiedy przygnebienie siega zenitu. dzisiaj w sumie chyba nie bedzie inaczej. sa chwile kiedy nic nie cieszy, nic nie powoduje usmiechu. zaden utwor nie jest w stanie rozweselic czlowieka nawet jesli bylby to michael jackson. siedze i rozmyslam nad tym co bylo i co niedlugo sie zdarzy. wspomnienia... ulotne obrazki wedrujace po umysle i przywolujace rozne postaci z przeszlosci. chcialbym powycinac z siebie czesc staroci. popelnilem wiele bledow o ktorych nie chcialbym myslec i pamietac. poznalem wiele osob, ktore sa dla mnie teraz jedynie rozczarowaniami. ale dziwnie sie to wszystko pisze. czemu to te osoby sa rozczarowaniem,. moze to ja rozczarowuje kazdego kogo tylko spotkam. czem nigdy nie potrafilem byc czescia spoleczenstwa. nigdy nie bylem czescia jakiejs grupy, nigdy nie bylem czescia kogos i zaczynam sie zastanawiac czy jestem choc w kawalku soba. dziwne to wszystko. obok. zawsze bylem na odleglosc. sa kumple, wsrod ktorych nie mam kumpla i jestem ja posrod ktorego nie ma mnie. lol.

czemu wraz z czlowiekiem rodzi sie nienawisc?